Zaletą prowadzenia zajęć rękodzielniczych z dziećmi jest to, że najpierw daną technikę trzeba samemu wypróbować - by sprawdzić, czy maluchy podołają i ile czasu na to zejdzie. W taki sposób powstały poniższe kołnierzyki, niekiedy określane jako bebe. W pudle leżą jeszcze ze trzy niedokończone sztuki, które czekają na lepszy czas:) Zrobione z wyszperanego w lumpku wielkiego flauszowego (?) płaszcza.
Kołnierzyki składają się z dwóch części, a wszystko trzyma specjalny klej do tkanin.
A tu też tak zwane "próbu - róbu" :) Zamotki albo makarony, oczywiście jak najbardziej recyklingowe :)
Kwiatek na ostatnim zdjęciu tak naprawdę jest broszką :) Do kompletu była jeszcze zamotkowa bransoleta na rękę, ale chyba jej nie obfociłam...
kolnierzyki sa super, aczkolwiek najbardziej spodobal mi sie ten pierwszy :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny kołnierzyk i zamotkowe cudeńko;)
OdpowiedzUsuńsprytne i ładne ;]
OdpowiedzUsuńMakarony szałowe, fajnie rozweselają kurtkę. A kołnierzyki zawsze mi się podobały, pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńfajne kołnierzyki, najbardziej podoba mi się pierwszy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w mojej zabawie i życzę szczęścia w losowaniu.
Pozdrawiam
Mnie też podoba się pierwszy! Ślicznie go zrobiłaś:) ;)))
OdpowiedzUsuń