czwartek, 22 marca 2012

Niech i ja...

...zacznę przygotowania do Wielkiej Nocy! które to objawiły się w formie materiałowych gąsek (kaczek?) zatkniętych na patyczku. Szyłam je pierwszy raz, zakręty przy ogonie mało mnie do białej gorączki nie doprowadziły, ale są, udało się. Po trzy sztuki - w szarościach i żółcieniach :)  Jak mi wróci ochota to może jakieś kwiatowe bym poczyniła jeszcze? Te przeznaczone na mini-prezenty na święta dla rodziny. Za małolata był u nas zwyczaj dawania sobie niewielkich prezencików świątecznych i szukania zająca na podwórku, teraz jak podrośliśmy zanikło to zupełnie... a szkoda, chętnie bym zobaczyła dorosłych już braci jak zaglądają pod każdy kamień i szperają w żywopłocie w poszukiwaniu paczuszek :D  Grunt że mały Franek powoli rośnie i tradycja nie zginie zupełnie :*


Patrząc na te zdjęcia litość bierze - paskudne są! niby aparat dobry, niby słońce w pokoju jest, ale zdjęcia za cholerę wychodzić porządnie nie chcą! niestety fotoszopa u mnie nie ma, a mój skromny i prosty program nie potrafi np. dawać jasnego tła :(  Pozostaje mi tylko bezradnie rozłożyć ręce i liczyć na to, że Wam to tak nie przeszkadza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz