niedziela, 27 marca 2011

Co nie zapiszę, to... zapomnę

Niestety, smutna prawda... do sklepu zawsze z karteluszkiem, w domu lista spraw do zrobienia... Z przeczytanymi książkami jest jeszcze gorzej - nie raz zdarzało się, że w połowie danej pozycji coś mi świtało ("Przecież już to czytałam!"). Od jakiś 4 lat zapisuję wszystkie przeczytane książki w specjalnym zeszycie, ale nie zawsze mam chęć wertować te wszystkie strony w poszukiwaniu danej pozycji,co do lektury której nie jestem do końca pewna... Od dziś każdą "przerobioną" bukwę będę umieszczała tuuuuu !

A więc, zaczynam :)

W tym miesiącu w dosłownie jeden wieczór pochłonęłam "Bezradnik małżeński"
W sieci można znaleźć wiele recenzji, od siebie dodam tylko - świetna książka :) jako że żoną będę dopiero za trochę ponad 4 m-ce, z ciekawością sięgnęłam po nią, jak się okazało - słusznie. Pisana z polotem, barwne postaci, ciekawa fabuła, kilka mądrych życiowych rad, spora dawka humoru - to niektóre zalety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz