Miałam się uczyć, naprawdę! Postanowienie było mocne, prawie że nienaruszalne. Ale od słowa do słowa z mężem, potem coś zaświtało w głowie, "tylko na chwileczkę zerknę w sieć" i już! Stało się! Zamiast się uczyć na poprawkę z kobylastego przedmiotu, siedziałam i pół nocy szyłam Pana Ząbka dla koleżanki z ławki - a ściślej, dla jej córeczki :) Wyszedł nieco mniejszy niż sobie wyobrażałam, ale jak na moje kulawe początki z przygodą nazywaną Szyciem jestem z niego zadowolona :D Tylko nie wiem czemu w kroku mu się takie marszczenia porobiły, może maszyna źle chwyciła? Z tyłu ma też kieszonkę, co by Wróżka Zębuszka należycie za ząbek wynagrodziła :) Jak mój podrośnie, też mu takiego sprawię...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz